Zuzanna Neryngowska kl. 8 a 📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚📚
PROLOG
Miesiąc
temu, do opuszczonego domu w lesie w naszym małym mieście Barton, wprowadziła
się dziwna kobieta. Ludzie mówili, że nazywa się Marisa, doktor Marisa. Tubylcy
nie ufają jej zbytnio, bowiem kobieta ta nie należała do zbyt skorych, jeśli
chodzi zawieranie znajomości. Miała ona sięgające do pasa czarne jak heban
włosy, jasno brązowe oczy, które wybijały się najbardziej jeśli chodzi o jej
wygląd. Posiadała ona bladą cerę, nos o zaostrzonym czubku, lekko pociągłą
twarz oraz piegi. Nosiła zawsze biały kitel lekarski mocno kontrastują z jej
ciemnymi ubraniami. Unikała ludzi, pilnując aby nikt nie zajrzał do jej
ciemnozielonej torby.
Odkąd
przybyła do miasteczka, w dziwnych okolicznościach zaczęli znikać ludzie. Wiele
osób próbowało zapytać o to doktor Marisę, lecz zawsze kończyło się to klęską.
Cóż, jeśli chodzi o jej usposobienie i miejsce, w którym zamieszkała nie dziwię
się, że ludzie podejrzewali głównie ją. Pomimo ogromnych podejrzeń, nie było
dowodów, że ona jest winna tych wszystkich zniknięć. Jednak jej zachowanie
stawało się coraz bardziej dziwniejsze z każdym dniem.
Na początku
miałem mieszane uczucia do całej sprawy, ale kiedy w podobnych okolicznościach
zniknęła moja siostra Beki a policja była bezradna zacząłem inaczej patrzeć na
tę sprawę.
ROZDZIAŁ 1
ŚLEDZTWO
Minęły dwa
miesiące od przybycia dr Marisy. Od tego czasu zaginęło sporo ludzi, a z nimi
moja siostra Beki.
Kiedy to się
stało, a policja była zajęta innymi sprawami, postanowiłem działać.
Razem z
moimi znajomymi wzięliśmy się do pracy.
Ale od
początku. Mam na imię Adam i mam 16 lat, a moja ekipa składa się z Laury, lat
15, Marka, lat 16, siedemnastoletniej Tiny oraz szesnastoletniego Kacpra.
Najpierw
postanowiliśmy sprawdzić całe miasto raz jeszcze.
Spotkaliśmy
się w domu Laury.
- Dobrze,
jaki teren sprawdzamy jako pierwszy? – spytała Tina
- Może park
miejski? – zaproponowałem patrząc na Tinę i stojącego przy niej Marka.
- To dobry
pomysł. Przy okazji sprawdzimy stary kościół – wtrącił pospiesznie Kacper.
Cała nasz
piątka uznała to za dobry pomysł.
Do parku z
domu Laury mieliśmy dość blisko.
Po
kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
- Dobrze -
powiedziałem – co wy na to, żeby się rozdzielić? Laura i Tina przeszukają park,
a ja, Marek i Kacper pójdziemy do opuszczonego kościoła
- Nie! –
powiedziała Laura – Lepiej, abyśmy wszyscy trzymali się razem. Chodźmy najpierw
do kościoła, potem przetrząśniemy park.
- Laura,
jeśli się rozdzielimy, będzie szybciej – zaoponował Marek
- Ale ja nie
chcę przeszukiwać nudnego parku! – powiedziała Laura podniesionym głosem
-
Przestańcie się kłócić – krzyknąłem – gra się tu toczy o moją siostrę i może o
innych ludzi. Policja nic z tym nie robi, a przez wasze sprzeczki tracimy cenny
czas.
Laura i
Marek przestali się kłócić, ale wciąż patrzyli na siebie złowrogo.
Stanęło na
tym, że Marek i Tina pójdą do parku, a reszta do kościoła.
ROZDZIAŁ 2
OPUSZCZONY KOŚCIÓŁ
- Dobra –
zaczął Kacper po wejściu do budynku – Co przeszukujemy najpierw?
- Zacznijmy
od naw, później zajmiemy się ołtarzem, a na końcu zakrystią – powiedziałem.
- Macie coś?
– spytałem po 30 minutach szukania
- Nic a nic
– powiedziała Laura
- Zaraz,
zaraz, gdzie jest Kacper?
- Nie mam
poję…. – Laura nie zdążyła dokończyć zdania, gdyż usłyszeliśmy krzyk.
Pobiegliśmy
w tamta stronę i zobaczyliśmy Kacpra leżącego na podłodze opartego na łokciach
i wpatrzonego w jeden punkt.
- Tam się
coś ruszyło – wrzasnął
- Po
pierwsze – zaczęła poirytowana Laura – Bądź cicho, bo ktoś nas usłyszy. A po
drugie… to tylko obraz Matki Boskiej!
Laura miała
rację. Obraz wiszący na ścianie wyglądał tak realistycznie, że nie dziwię się,
że Kacper się wystraszył. W tych okolicznościach, oczywiście.
- To jest
obraz? – spytał niepewnie Kacper zniżając znacznie głos po reprymendzie.
- No tak,
ale twoja pomyłka jest uzasadniona – powiedziałem, próbując go pocieszyć.
- A co ci
się niby ruszało? – zapytała wkurzona Laura
- Byłem
pewien, że ten obraz się rusza, ale to był chyba szczur – odpowiedział speszony
Kacper.
- Jest taka
możliwość, ale w naszych poszukiwaniach wszystko jest ważne. Wstań z podłogi –
powiedziałem.
Kacper wstał
ociężale i wznowiliśmy poszukiwania. Weszliśmy do zakrystii, ale nie
znaleźliśmy nic oprócz kurzu, pajęczyn i starych mebli. Kiedy moi znajomi
przeszukiwali meble, postanowiłem coś sprawdzić.
Wyszedłem z
kościoła i powoli udałem się do przyległej kapliczki. Nagle usłyszałem czyjeś
kroki. Byłem pewien, że to Laura lub Kacper, ale te kroki wydały mi się dziwne
i cięższe, jak u dorosłej osoby. Kroki zbliżały się do kościoła, gdzie zostali
moi znajomi. Zacząłem się zastanawiać kto to może być i co tu robi. Czy to Beki? Albo ktoś z
policji? Nie wiem dlaczego, ale doznałem dziwnego uczucia.
Wyrwałem się
z zamyślenia i pobiegłem do kościoła rozglądając się dookoła.
- Ktoś tu
idzie – powiedziałem do przyjaciół.
- Jesteś pewien,
że to nie reszta paczki? – spytała Laura
- Słyszałem kroki
dorosłej osoby!
- Może to
twoja mama – powiedziała kpiąco Laura
- Moja mama
tu nie przychodzi i nie wie, że tu jestem – odparłem
Po chwili
znów usłyszałem kroki, podobnie jak mio znajomi.
- Chyba czas
się zbierać – powiedział Kacper
Po
kilkunastu minutach byliśmy pod bramą parku, gdzie czekali na nas Tina i Marek,
którzy wyglądali na bardzo zmęczonych.
- Co wy tam
długo robiliście? – spytała Tina
- My… -
zacząłem
- Po prostu
mozolnie nam szło i usłyszeliśmy czyjeś kroki i uciekliśmy stamtąd – wtrąciła
szybko Tina.
Spojrzałem
na Marka. Nie miał zadowolonej miny.
- Czyje
kroki? – zapytała wystraszona Tina
- Nie wiemy,
chyba dorosłej kobiety – powiedziałem
- Kim ona
mogła być? – wypytywała Tina
- Raczej
nikt ważny i straszny – odparła Laura
- A jako
pierwsza zwiałaś – zganił ja Kacper
Widziałem,
że Laura ma zamiar zrobić awanturę stulecia, więc wtrąciłem szybko:
- A wy coś
znaleźliście?
- Niestety
nic – odpowiedział Marek
Postaliśmy
jeszcze chwilę w milczeniu i po tych bezowocnych poszukiwaniach postanowiliśmy
rozejść się do domów.
Wracałem z
Markiem, bo nasze domy są na tej samej ulicy i są prawie koło siebie.
- Hej, Adam
– zaczął Marek – myślisz, że uda nam się cokolwiek znaleźć?
- Nie
wierzysz, że nam się uda? – spytałem
- Ja wierzę,
ale chyba ktoś inny nie…
Zrozumiałem
o kogo mu chodziło.
- Laura jest
specyficzna…
- Żartujesz?
– przerwał mi Marek – Ona nic nie wnosi, a wręcz szkodzi!
Spuściłem
lekko wzrok, wiedziałem, że ma sporo racji. Przez kilka ostatnich dni, odkąd rozpoczęliśmy
nasze śledztwo, tylko marudziła.
- Cóż,,, do
jutra – powiedział Marek i wszedł do domu.
Postałem tam
jeszcze chwilę, po czym poszedłem do swojego.
Przywitałem
się z rodzicami i wszedłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem
myśleć o dzisiejszym dniu. Kiedy wstałem, z kieszeni wypadł mi naszyjnik z
ciemnożółtej wstążki i srebrną przywieszką w kształcie gwiazdki. Stanąłem jak
wryty. To naszyjnik identyczny jak ten, który nosiła Beki w dniu zaginięcia!
Tylko Beki taki miała, ponieważ dostała go od babci i był rodzinną pamiątką!
Skąd się wziął w mojej kieszeni????
Ciąg dalszy mamy nadzieję niebawem!
👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀👀